poniedziałek, 25 maja 2015

FRAGMENTY Kronik Imperium i Hellada. I nie zdam.

Nerod


Nie zauważyłem, kiedy minął rok od dnia, w którym stałem się mężem Irriena. Nie zauważyłem, kiedy poznałem całą jego osobę. Kiedy go polubiłem. Kiedy z całego serca pragnąłem wznosić go nad szczyty Smoczych Gór. Kiedy go pokochałem.

Ale to się stało. Każdego kolejnego dnia zasypiałem i budziłem się przy nim. Codziennie wmuszałem w niego jedzenie, chcąc, aby ten choć trochę przytył i przestał przypominać szkielety moich rodziców. Dzień w dzień krzyczałem na niego i uczyłem go manier. Od rana do nocy towarzyszyłem mu, chcąc uczynić go najlepszą królową, jaką kiedykolwiek miał Kamienny Pałac.

Dni mijały spokojnie. Po wspólnym śniadaniu myliśmy się, oczywiście osobno, a następnie kładłem go na łożu, rozbierałem... i odpowiednimi maściami smarowałem jego okaleczone ciało.

Miłość była... naturalna. Jednego dnia byliśmy przyjaciółmi. Drugiego dnia byliśmy w sobie zakochani... wiedząc, że byliśmy zakochani od dawna.


***

- Nerodzie, to naprawdę nie jest konieczne... - szepnął Irrien rankiem.

Ten dzień zapowiadał się tak samo, jak wszystkie poprzednie od roku. Wstałem, a na mojej piersi leżała moja urocza żona. Młodzieniec od dwunastu miesięcy się w ogóle zmienił.

Nie wiedziałem jeszcze, że tego dnia podejmę decyzję, która na zawsze zaważy o losach Smoczych Gór.

-Jestem śpiący... - Irrien zsunął się z mojego torsu, po czym musnął mnie w policzek. - Nie chce mi się dzisiaj ruszać z łóżka...

Zaśmiałem się, autentycznie rozczulony moją malutką żonką.

-Zaoferuj mi jakąś czynność, a z rozkoszą... - zacząłem, jednak Irrien przerwał mi, kładąc palec na moich ustach.

-Nie. - sprzeciwił się młodzieniec, powoli, acz stanowczo odsuwając się ode mnie. Wstał z łóżka i podszedł do wejścia do łaźni. - Nie zrobisz tego. Ani dziś, ani jutro.

Gdy tylko Irrien opuścił sypialnię, warknąłem ze złości, a Fregov, mój czarnołuski towarzysz, zawtórował mi. Królewski samiec irytował się. Jego partnerka, brązowa Revioda Irriena, dopiero za dwa lata miała dojrzeć do godów.


niedziela, 26 kwietnia 2015

Meme #2 oraz inne bzdury dotyczące moich opowiadań

Obecnie mam za dużo opek, aby je ogarnąć...
Od teraz będzie taka lista:
Hellada
Ragnarok
Lajos&Chrysippos
Słodka Historia

Piątek, 10:45 - jeden rozdział.
Inny dzień w tygodniu - inny rozdział.


Moje dzieUo:



Und dzieUa Imaginacji:







czwartek, 2 kwietnia 2015

Koniec szkoły, Wielkanoc i pozostałe problemy

Witka. Opublikowałam wreszcie końcówkę Legolasa. Meeh, chciało mi się robić przyjemność koleżance i ,,spedalać porządnych ludzi". Ale nie narzekam.
Lada moment skończę ,,Lajosa&Chrysipposa". Opowiadanie będzie pewnie mieć 10 rozdziałów... Gdzie rozdziały ,,Lajosa..." są bardzo krótkie. Gdy tylko zakończę ,,Lajosa...", ruszę z ,,Helladą". Wreszcie udało mi się zsynchronizować te dwie opowieści!
Muszę poczytać trochę o rydwanach.
Muszę poczytać DUŻO o dzieciach i macierzyństwie. Meeeh, tyle już o tym wiem, że będę mogła wychowywać dzieci mojego rodzeństwa!
Co do mojej weny - jest. W dodatku jest jej dużo. Aż wymyśliłam KOLEJNE OPO.
Od kilku godzin skanuję laptopa w poszukiwaniu wirusów. Moi znajomi mieli problem z przeczytaniem dzisiejszego wpisu.


Dobra, a teraz wróćmy do tych problemów.
Niedawno wróciłam do teatru... I już mam problemy. Co usłyszałam? 7. i 10. kwietnia - próby teatralne. Supeeer, że od 7, do 11. jestem na EuroWeeku, czyli małych warsztatach anglojęzycznych. Meeh, nie chce mi się myśleć, jak zareaguje reżyserka -.-


Mój kot jest chyba nazistą. Albo neo-nazistą. Albo kolejnym wcieleniem Hitlera. Nie wiem, ale to mnie przeraża.
Leżę pod kołdrą. Zakryłam nią nawet łeb, gdyż zimno w chuj, a mi się nie chce rozpalać. Duszno mi, bardzo mało świeżego powietrza. Kot wsuwa się mi pod kołdrę i wtula w mój boczek. Swoją drogą, powinnam trochę przytyć. Niedługo będę mogła się nieźle najeść, hurra. Wracając do kota - koteł mruczy, a ja usypiam. Wiadomo, ciepła kulka futra jest taka... CIEPŁA. I wtedy, gdy już miałam wpaść w objęcia Morfeusza, stało się TO.
Kot pierdnął.
Myślałam, że ten psychopata mnie udusi. Kurczę, miałam wrażenie, że ten kot chciał mnie zagazować... Skręcałam się z bólu, miałam nawet łzy w oczach od tego smrodu. Było tak okropnie, że - pomimo zimna - otworzyłam na oścież okno i spazmatycznie oddychałam! A... OKNA...


Wielkanoc. Niech mi ktoś wyjaśni, NA CHUJ MAM MYĆ PODŁOGĘ DLA: 
- Jezusa;
- Baranka;
- Zajączka...
Kuźwa.
Rozumiem - sprzątać, BO brudno. Sprzątać, BO będą goście. Ale brud jest niewidoczny! Gości nie będzie! Co, myć dla Boga? Bóg jest podobno wszędzie, zatem wie, że wczoraj fapałeś, a przedwczoraj szczałeś do zlewu. I co teraz zrobisz?
Nie wiem, jaki jest sens w zapierdalaniu w imię kogoś, w kogo się nawet nie wierzy... Skoro ludzie ze mną mieszkający to katolicy i chcą, aby w domu było czysto dla ich Boga, to niech oni sprzątają i przygotowują tony żarcia dla tego Boga! Ja może chcę powyznawać Dariuszanizm z Niekrytym Krytykiem, co?!
I jeszcze ten spęd... yy... rodzinne spotkania. I wędrówki do kościołów. Kurczę, nie idę! Lubię księdza, a biedaczek na mój widok jeszcze będzie mieć zawał! :(

Coraz częściej pragnę zmienić szkołę. Ale nie ma w okolicy żadnej, która mi pasuje. Biedna ja. Może powinnam zabrać się za naukę, zamiast ciągle pisać...? Mam nadzieję, że zdam... Jeśli w następnej klasie będę mieć innych nauczycieli - najlepiej dużo lepszych od obecnych - to może sobie dam radę...?

ZADANIA NA TEN TYDZIEŃ:
1. ROZBUDUJ ,,LAJOSA...5";
2. OLEJ ,,HELLADĘ", GDYŻ I TAK JEST CHUJOWA;
3. SKOŃCZ ,,RAGNAROK 3"!!!
4. WYKĄP KOTA.